Olej migdałowy- mój sposób na piękne włosy!


Hej hej,

ostatnio bardzo popularne jest olejowanie włosów. Postanowiłam nie być gorsza i również zadbać o swoje włosy. Taki naturalny sposób na pewno im nie zaszkodzi, a może bardzo pomóc. Olejowanie służy głównie wzmocnieniu, odżywieniu i nawilżeniu włosów. Ma także bardzo dobry wpływ na skórę głowy, bo skutecznie łagodzi wszelkie podrażnienia, stany zapalne, zapobiega łupieżowi i przetłuszczaniu się włosów.

Najbardziej popularne oleje do włosów:
arganowy – do włosów zniszczonych, matowych i przesuszonych,
rycynowy – działa nawilżająco, przyśpiesza wzrost włosów oraz zapobiega rozdwajaniu końcówek,
kokosowy – nawilża oraz przeciwdziała rozdwajaniu końcówek,
makadamia – polecany do włosów kruchych i łamliwych,
migdałowy – regeneruje, wygładza i nawilża.

Testowałam wszystkie z nich, ale olej migdałowy sprawdził się u mnie najlepiej. Olej kupiłam w bardzo korzystnej cenie na allegro 22,90 zł za 500 ml. Olejować można suche lub mokre włosy, ale przed myciem. Ja ten zabieg powtarzam 2- 3 razy w tygodniu, a z efektów jestem bardzo zadowolona. 


Jak wykonuję zabieg olejowania?

Na szklany spodeczek wylewam ok. 1 łyżki stołowej oleju. Ta ilość w zupełności wystarcza na pokrycie moich włosów, o długości przed ramiona.
Spinam włosy klamrą i opuszkami palców nakładam niewielką ilość oleju na pojedyncze pasma. Włosy nie mają ociekać olejem, ale być natłuszczone. Resztę oleju wcieram w cerę. Włosy pokryte olejem migdałowym, związuję gumką, następnie nakładam worek foliowy(czepek), a na to ręcznik. W takim turbanie chodzę sobie 30- 60 min.
Po tym czasie spłukuję włosy ciepłą wodą, a następnie myję dwa razy szamponem dla dzieci Babydream. Musimy pamiętać, żeby przy olejowaniu stosować preparaty bez zapychaczy i wszelkich silikonów, bo wtedy olejowanie będzie dawać najlepszy efekt. Po umyciu włosów szamponem, nakładam odżywkę Isana Professional do włosów farbowanych, również bez silikonów.
Po takim zabiegu moje włosy są bardzo miękkie, odżywione, nawilżone i pięknie lśnią. Zauważyłam również, że mniej się przetłuszczają, co jest bardzo dużym plusem. Nie spodziewałam się tak pozytywnych efektów w tak krótkim czasie od rozpoczęcia zabiegów, które wykonuję od miesiąca. Do tej pory żadna odżywka, szampon, maska nie dawały takich efektów jak olej migdałowy. Jestem zachwycona, a moje włosy miękkie jak u niemowlaka :) Na cerę również działa bardzo pozytywnie. Mimo tego, że trochę trzeba pobawić się przy aplikacji to uważam, że zabieg jest jak najbardziej tego wart. Olej migdałowy jest bardzo wydajny i wystarczy Wam na długi czas :-)

Wykonujecie zabieg olejowania na swoich włosach, widzicie efekty? Jakie oleje są Waszymi ulubionymi?:-)

Pozdrawiam,
Mar ta

beGlossy grudzień 2014: Świąteczna Niespodzianka!

Hej :)

Wszystkie z Nas otrzymały już swoje grudniowe pudełka beGlossy. Tytuł pudełka to Świąteczna Niespodzianka. Szumne zapowiedzi sprawiły, że każda z Nas była bardzo ciekawa świątecznej zawartości. Przynajmniej ja oczekiwałam czegoś szczególnego. Pudełko okazało się przyzwoite, ale bez szału. W tym miesiącu w pudełku znalazło się pięć pełnowymiarowych kosmetyków, dwie świąteczne niespodzianki i dwa prezenty dla klientek Vip. Szczególnie spodobała mi się kolorówka, ale o tym za chwilę :)




IWOSTIN delikatny żel do mycia

Witajcie,

nawet nie wiecie jaka jestem zła, że ostatnio tak mało czasu poświęcam na pisanie postów, na bloga. Ostatnio bardzo dużo się u mnie zmieniło i wygospodarowanie wolnego wieczoru to rzadki przypadek. Będę z całych sił starała się nadrobić straty i w miarę możliwości wstawiać nowe posty, bo brakuje mi tego:) Mam nadzieję, że niedługo wszystko wróci do normy i będzie jak dawniej.
Dziś poznacie delikatny żel do mycia Iwostin Sensitia, który otrzymałam pewnego razu od beGlossy. Z czego bardzo się cieszę, bo lubię kosmetyki Iwostin. Jakiś czas temu skończył mi się mój ulubiony żel do mycia twarzy Green Pharmacy i postanowiłam wypróbować otrzymany żel do codziennej pielęgnacji twarzy. Jak się u mnie sprawdził? I czy w ogóle się sprawdził w pielęgnacji twarzy? Zapraszam na posta:)

Sally Hansen INSTA- DRI Top Coat + ankieta Priorin Extra


Hej :)

Dziś będzie krótka recenzja pewnego Top Coat'u, który zyskał moją bezgraniczną sympatię. Dotychczas używałam Top Coat firmy Wibo, który spisywał się bardzo dobrze, ale zauważyłam, że zmienia kolor niektórych lakierów. Tak, więc zaczęłam ponowne poszukiwania "tego" Top Coat'u. W Rossmannie trafiłam na Top Coat marki Sally Hansen Insta- Dri. Na początku nie byłam przekonana, bo kosmetyk w buteleczce miał czerwony kolor i obawiałam się, że również będzie zmieniał kolor niektórych lakierów. Po pierwszym użyciu wątpliwości zniknęły.


Etykieta



Top Coat zamknięty jest w buteleczce o zgrabnym kształcie, a ta zamknięta jest w kartoniku. Pojemność buteleczki to 13,3 ml.
Konsystencja kosmetyku jest rzadka, o wiele rzadsza niż lakier. Bardziej przypomina gęsty płyn.
Kolor Top Coat'u w buteleczce jest czerwony, ale po aplikacji jest bezbarwny i w ogóle nie zmienia koloru lakieru.


Top Coat Sally Hansen sprawdził się u mnie rewelacyjnie. W ciągu 5 minut wysusza lakier, pięknie nabłyszcza i utwardza. Lakier zabezpieczony tym Top Coat'em utrzymuje się na moich paznokciach 7 dni. Mniej niż obiecuje producent (10 dni), ale to i tak całkiem niezły wynik. Lakier pokryty tym kosmetykiem jest odporny na uszkodzenia i odpryski. Ja jestem bardzo zadowolona z efektu, ponieważ manicure utwardzony tym kosmetykiem, prezentuje się bardzo ładnie, lakier nie ściera się i nie zmienia koloru. Preparaty i lakiery Sally Hanssen są nieco droższe i za ten top coat zapłaciłam 21 zł w Rossmanie. Jednak uważam, że jest wart swojej ceny, bo dodatkowo jest bardzo wydajny. Ubyło mi go zaledwie trochę, a mam go już miesiąc. Uważam, że perfekcyjny manicure jest wart tej ceny.
Używałyście Top Coat'u Sally Hansen Insta- Dri? Co myślicie na jego temat? 

Chciałabym Wam przypomnieć o akcji, która była prowadzona jakiś czas temu na moim blogu. Mówię tu o akcji z Priorin Extra. Tym czytelniczkom, które wygrały kurację chciałabym przypomnieć o wypełnieniu ankiety, która sprawdzi, czy kuracja tym suplementem przyniosła oczekiwane rezultaty. 
Ankieta dostępna jest pod tym linkiem http://wyprobujpriorinextra.pl/ankieta-po-testach/
Każda z Was, która wypełni ankietę otrzyma dodatkowo kod zniżkowy na kapsułki i szampon Priorin Extra. Kod jest wielokrotnego użytku, więc możecie przekazać go znajomym, rodzinie itd. 

*Kod zniżkowy wysyłany jest po wypełnieniu ankiety i jest do wykorzystania na stronie sklepu http://sklep.consumercare.bayer.com.pl/ Wraz z tym kodem można zakupić kapsułki Priorin®Extra za 65zł (zamiast 88,11zł), a także szampon za 18 zł (zamiast 26,48zł).

Pozdrawiam,
Mar ta

beGlossy Listopad 2014 by Maffashion


Witajcie :-)
Było kilka dni przerwy, a dziś przychodzę do Was z zawartością listopadowego pudełka beGlossy, do którego kosmetyki wybierała Maffashion. Zawartość pudełka jest całkiem niezła, ale chyba nie aż tak wyjątkowa jak było to zapowiadane. Zresztą same zaraz ocenicie:-)




W pudełku znalazłam 5 kosmetyków i dwa prezenty w postaci próbek perfum. Dwa kosmetyki z pięciu są pełnowymiarowe.







Zawartość listopadowego pudełka nie zachwyciła mnie, bo spodziewałam się czegoś więcej. Jednak bardzo cieszę się z dwóch rzeczy, czyli z kremu BANDI oraz z pędzla do makijażu TEEZ TREND COSMETICS. Zakup kremu z kwasem migdałowym miałam w planach, a pędzli nigdy za dużo :) Mam nadzieję, że jakość pędzla będzie adekwatna do ceny :D Mam róż firmy Teez i jestem nim zachwycona :) Reszta kosmetyków nie powala mnie na kolana. Próbka kremu i balsamu... Znów w pudełku znalazł się produkt Regenerum, który jest ogólnie dostępny i jakoś nie zadowalają mnie produkty tej marki w pudełkach beGlossy, bo są dość tanie i mogę je kupić sobie sama. Próbek nie będę się czepiać, bo to prezenty :D Myślałam, że pudełko kompletowane przez Maffashion będzie bardziej atrakcyjne. Mimo wszystko i tak przetestuję każdy z kosmetyków :)


Jak Wam się podoba listopadowe pudełko beGlossy? Zamawiałyście je w tym miesiącu?:)

Pozdrawiam,
Mar ta

Bath&Body Works Sweet Pea: gentle foaming hand soap


Cześć wszystkim :-)

Dziś kolejna recenzja kosmetyku Bath & Body Works, który otrzymałam w ramach wygranej na blogu Paulla Beauty. Mowa tu o mydełku do rąk o zapachu pachnącego groszku, który ostatnimi czasy urzekł mnie swoją słodkością.


Mydło zamknięte jest w wysokiej butelce z pompką, która nie zacina się i dozuje odpowiednią ilość kosmetyku. Grafika opakowania jest słodka jak sam zapach mydełka, który jest typowo kwiatowy, słodki i dziewczęcy. Polubiłam go od pierwszego użycia. Jedna pompka kosmetyku wystarcza, żeby w łazience unosił się piękny zapach, który również długo utrzymuje się na dłoniach. 


Konsystencja była dla mnie miłą niespodzianką, bo mydełko okazało się piankowe. Bardzo polubiłam taką delikatną formę kosmetyku.


Skład



Mydło Bath & Body Works przeznaczone jest do codziennego użytku, a zapach jest powalający, bynajmniej dla mnie:-) Pewnie inne mydła tej marki pachną równie pięknie. Z działania mydła jestem zadowolona, bo spełnia swoją rolę, czyli skutecznie i delikatnie oczyszcza skórę dłoni, działa nawilżająco, na całkiem dobrym poziomie jak na mydło. Skóra nie jest wysuszona, szorstka, a gładka i miękka. Kosmetyk jest dość wydajny, buteleczka o pojemności 259 ml wystarczyła mi na ok. 2 miesiące. Same plusy, które niestety kosztują, bo regularna cena mydełka to 29 zł. Pewnie można upolować je w promocyjnych cenach. Cieszę się, że wygrałam to mydło, bo polubiliśmy się i będę go szukać na wyprzedażach :-)

Znacie, używałyście?:-)
Pozdrawiam,
Mar ta

Obłędny kokos, czyli masło do ciała The Body Shop


Witajcie:-)

Uwielbiam masła do ciała, a przede wszystkim kosmetyki o zapachu kokosa. Ostatnimi czasy zwariowałam na punkcie kokosowego masła do ciała The Body Shop, które ma cudowny zapach,  idealną jak dla mnie konsystencję i bardzo dobrze wpływa na moją skórę. Masełka TBS nie należą do tanich, bo cena regularna za 200 ml to prawie 70 zł. Nie kupuję kosmetyków TBS w regularnych cenach, a to masełko kupiłam za 35 zł. Czy kokosowa rozkosz jest warta swojej ceny? Zapraszam do lektury :-)


Od producenta 
Masło przeznaczone do skóry normalnej i suchej. Zawiera masło shea, masło kakaowe oraz olejek kokosowy. Masło shea zawiera witaminy A, E i F, chroni, odżywia i zmiękcza skórę. Masło kakaowe nawilża skórę i pozostawia ją miękką i jedwabiście gładką. Olejek kokosowy ma właściwości zmiękczające.

Skład 
Aqua (Water) (Solvent/Diluent), Caprylic/Capric Triglyceride (Emollient), Cyclomethicone (Emollient), Butyrospermum parkii (Shea Butter) (Emollient), Glycerin (Humectant), Theobroma cacao (Cocoa Butter) (Emollient), Glyceryl Stearate (Emulsifier), PEG-100 Stearate (Surfactant), Cetearyl Alcohol (Emulsifier), Lanolin Alcohol (Stabiliser/Emollient), Phenoxyethanol (Preservative), Parfum (Fragrance), Methylparaben (Preservative), Propylparaben (Preservative), Xanthan Gum (Viscosity Modifier), Benzyl Alcohol (Preservative), Disodium EDTA (Chelating Agent), Benzyl Benzoate (Solvent), Coumarin (Fragrance Ingredient), Butylphenyl Methylpropional (Fragrance Ingredient), Sodium Hydroxide (pH Adjuster), Caramel (Colour).

Etykiety





Masełko zamknięte jest w plastikowym, zakręcanym pojemniku, który mieści 200 ml kosmetyku. Pojemnik jest solidny i nie pęka pod wpływem upadków :-D. Opakowanie jest praktyczne, a wydobycie kosmetyku nie sprawia problemów.
Zapach masła nie jest typowym, słodkim kokosem. W pojemniku jest trochę mdły, ale na skórze pachnie obłędnie. Utrzymuje się bardzo długo, nawet na ubraniach, które pachną potem kokosem.
Konsystencja masła jest zbita, treściwa, ale nie sprawia problemów z aplikacją. Kosmetyk roztapia się pod wpływem ciepła skóry. Wchłania się bardzo szybko, ale pozostawia nietłustą, ochronną warstwę.
Kolor masła jest biały.



Moja opinia. Mimo, że masło nie przypomina typowego, słodkiego kokosa- mnie oczarowało i nie wyobrażam sobie wieczoru bez niego. Używam codziennie i nie zamierzam.przestać :-). Kosmetyk jest wydajny, bo niewielka ilość wystarczy do pokrycia całego ciała. Kokosowe masło bardzo dobrze odżywia i nawilża skórę, pozostawiając ją gładką. Koi wysuszone miejsca na ciele. Kosmetyk zmiękcza skórę, a efekt utrzymuje się tak samo długo jak zapach. Odpowiada mi zarówno konsystencja, zapach jak i działanie kosmetyku. Nie mam zastrzeżeń, chociaż cena jest dość wysoka. Jednak raz na jakiś czas można pozwolić sobie na małą przyjemność za 35 zł. Uważam, że kosmetyk jest wart uwagi, ale zapach nie każdemu przypadnie do gustu. Na pewno skuszę się na inne warianty zapachowe tych maseł.

Lubicie, używacie?:-)
Pozdrawiam,
Mar ta

Pomarańczowa pianka Organique


Cześć :)

Dziś przychodzę do Was z recenzją pianki do mycia ciała Organique o zapachu soczystej pomarańczy. Bardzo polubiłam pianki do mycia ciała, a ta ma do tego obłędny zapach :) Nie będę przedłużać i zapraszam na recenzję :)


Wrześniowo- październikowe DENKO!

Heh hej :)

Nadszedł listopad i w końcu pora zamieścić denko z ostatnich dwóch miesięcy :) Połączyłam wrzesień i październik, żeby nie było zbyt skromnie ;D Ciekawe moich ostatnich zużyć? To zapraszam do oglądania :)


Słodka kąpiel z Bath&Body Works

Cześć :)

Dziś będzie szybka recenzja płynu do kąpieli Bath&Body Works. Jakiś czas temu wygrałam paczkę z kosmetykami tej firmy, z czego się niezmiernie cieszę :D Kosmetyki powoli zużywam, ale najmniej zostało mi płynu do kąpieli i dziś przyszła pora na jego recenzję. Nie wiem jak Wy, ale ja uwielbiam gorące, pachnące kąpiele z pianą. Nie wyobrażam sobie życia bez wanny :D Z tego powodu bardzo chętnie stosowałam płyn do kąpieli Bath&Body Works Sweet Pea



Płyn zamknięty jest w poręcznej butelce z praktycznym dozownikiem, który nie wylewa wielkich ilości kosmetyku, a dozuje je małymi strumieniami. Opakowanie jest bezbarwne, dzięki czemu widoczne jest zużycie kosmetyku. Grafika jest słodka i dziewczęca. Idealnie uzupełnia się z zapachem, który jest bardzo słodki, a sweet pea oznacza pachnący groszek :) Zapach pokochałam od pierwszej kąpieli. Jest bardzo relaksujący i unosi się w całej łazience jeszcze długo po kąpieli.
Kolor kosmetyku w opakowaniu jest różowy, ale na ręku jest przeźroczysty. 
Konsystencja płynu jest dość gęsta.




Skład


Tak jak wspomniałam, płyn pokochałam od pierwszej kąpieli. Piękny, słodki zapach, który unosi się w łazience, utrzymuje się również na skórze. Kosmetyk pieni się bardzo dobrze, a piana nie znika po dziesięciu minutach :) Kąpiel z dodatkiem płynu Bath&Body Works nawilża i zmiękcza skórę, która gotowa jest na przyjęcie balsamu, masełka itp. Uwielbiam kąpiele z dodatkiem tego płynu i bardzo żałuję, że zostało mi już go niewiele na dnie. Wcześniej nie miałam kosmetyków o zapachu pachnącego groszku i już żałuję, bo zakochałam się w nim. Lubię takie nuty zapachowe jeżeli chodzi o kosmetyki do kąpieli i pielęgnacji ciała. 
Bardzo cieszę się, że wygrałam kosmetyki Bath&Body Works, bo sama bym pewnie sobie ich nie sprezentowała :) Płyn do tanich nie należy, bo 295 ml kosztuje 49 zł (cena na butelce). 

Używacie kosmetyków tej marki? Może miałyście płyny do kąpieli Bath&Body Works? :)

Pozdrawiam,
Mar ta

Zrelaksuj się! beGLOSSY październik 2014

Witajcie :)

Październik dobiega końca, a ja jeszcze nie wstawiłam posta z październikowym pudełkiem beGLOSSY. Szybko nadrabiam zaległości i przedstawiam Wam zawartość pudełka. W pudełku zatytułowanym Zrelaksuj się! znalazłam 6 kosmetyków, 5 pełnowymiarowych produktów i jedna miniatura, czyli przyzwoicie :)


W pudełku była też książeczka z próbkami kosmetyków POSE oraz dwa bony, jeden do sklepu Bingo Spa, a drugi do Yasumi.


W tym miesiącu zawartość bardzo mi się spodobała, bo trafia w moje upodobania. Na pewno przetestuję wszystkie kosmetyki.

Moja wersja:

AUSSIE 3 Minute Miracle Reconstructor, odżywka do włosów, pełny produkt 250 ml.
LE' MAADR, woda micelarna do demakijażu, miniatura 100 ml. 
AMADERM, krem nawilżający Urea 5%, pełny produkt 50 ml.
CZTERY PORY ROKU, odżywka 5w1 do skórek i paznokci, pełny produkt 2 ml.
SANASE CHOCOLATERAPIA, peeling dotleniający, pełny produkt 75 ml.
DERMO PHARMA, maska kompres 4 D, pełny produkt 21 g. 


AUSSIE 3 Minute Miracle Reconstructor, odżywka do włosów- kosmetyk nie zachwycił mnie, bo pomyślałam, że jest ogólnie dostępny. Jednak po kilku zastosowaniach polubiliśmy się, a moje włosy po umyciu są miękkie i gładkie.


LE' MAADR, woda micelarna do demakijażu- marki nie znałam, ale chętnie poznam. Lubię micelki, jeżeli chodzi o demakijaż. Ciekawe jak spisze się ten :)


AMADERM, krem nawilżający Urea 5%- krem do twarzy akurat mi się kończy, więc ten będzie jak znalazł. O marce słyszałam różne opinie, więc jak przetestuję to się przekonam.


CZTERY PORY ROKU, odżywka 5w1 do skórek i paznokci- nowe produkty tej marki zaciekawiły mnie i w przyszłości miałam zamiar wypróbować tę odżywkę, a beGLOSSY czyta w moich myślach :) Jednak jest to produkt tani i ogólnodostępny, a w pudełku chciałabym dostawać kosmetyki, których sama sobie nie kupię.


SANASE CHOCOLATERAPIA, peeling dotleniający- uwielbiam peelingi, a dotleniającego jeszcze nie miałam. wolę jednak zdzieraki, ale zobaczymy jakie efekty da ten. Zapach nie jest typowo czekoladowy, raczej czekoladopodobny :D


DERMO PHARMA, maska kompres 4 D- maski w płacie są zawsze mile u mnie widziane. Ta poniższa została już wypróbowana :D Szybkie i skuteczne nawilżenie skóry, dodatkowo czuć, że skóra jest odżywiona.


Tak jak wspomniałam, pudełko w moim typie, ale inne wersje bardziej mnie interesowały. Tak jest zawsze, że chciałabym określoną wersję pudełka, ale moje "wewnętrzne, duchowe" prośby nie sprawdziły się :D W tym pudełku najbardziej spodobał mi się krem do twarzy AMADERM oraz peeling dotleniający SANSE.

Jak wyglądają Wasze październikowe wersje? Testowałyście jakiś kosmetyk z mojego pudełeczka?:)

Pozdrawiam,
Mar ta

YVES ROCHER orientalny peeling do ciała z glinką marokańską

Witajcie :)

Uwielbiam peelingi do ciała i często testuję coś nowego. Tym razem padło na orientalny peeling z glinką marokańską Yves Rocher. Byłam bardzo ciekawa tego kosmetyku, a poza tym lubię markę YR. Glinka zawsze bardzo korzystnie wypływa na moją skórę, więc z przyjemnością zabrałam się do testowania tego peelingu. Zapraszam na posta :)




Od producenta:
Orientalny peeling do ciała z glinką marokańską to kosmetyk złuszczający martwe komórki naskórka. Gęsty balsam z glinką marokańską o działaniu oczyszczającym, o ciepłym zapachu owoców z nuta jaśminu i róży, wykorzystuje tradycyjny, marokański składnik zwany "płynnym złotem Maroko" - olejek arganowy. Yves Rocher wyselekcjonował olejek arganowy w 100% biologiczny - bez pestycydów, niemodyfikowany genetycznie, pozyskiwany tradycyjnymi metodami. Delikatne, a zarazem skuteczne działanie złuszczające zapewnia puder z orzechów drzewa arganowego i z pestek moreli.



Etykieta:


Skład:


Opakowanie peelingu to plastikowy, zakręcany pojemnik, który ułatwia wydobycie kosmetyku. Kartonowe pudełko, w którym znajduje się peeling jest eleganckie i orientalne.
Zapach kosmetyku jest słodki, wyraźnie czuć olej arganowy i glinkę. Zapach peelingu nie spodobał mi się, bo za bardzo drażni mój nos :D
Kolor peelingu jest  brązowy przez dodatek czarnych i ciemnobrązowych drobinek złuszczających.
Konsystencja kosmetyku jest bardzo rzadka. Na początku zniechęciło mnie to do przetestowania peelingu. Peeling wręcz przelewał się przez palce. Dodatek oleju arganowego pozostawia na skórze tłusty fil, co lubię.


Moja opinia. Peeling stosowałam standardowo 2 razy w tygodniu. Na początku byłam bardzo sceptycznie nastawiona co do lejącej konsystencji kosmetyku, ale z czasem przekonałam się do kosmetyku ze względu na działanie. Konsystencja peelingu powodowała, że mimo bardzo wielu drobinek złuszczających, zdzieranie było mało odczuwalne. Jednak po spłukaniu peelingu z ciała moja skóra była wyraźnie wygładzona i nawilżona. Tłusty film, który pozostawia peeling, sprawia, że skóra jest miękka. Po dłuższym stosowaniu kosmetyku, zauważyłam, że skóra jest odpowiednio nawilżona i odżywiona, aż do następnego stosowania. Tak jak wspomniałam, bardzo wyraźne jest wygładzenie skóry. Byłam w szoku, że jest gładka, dosłownie jak pupa niemowlaka. Efekt super, ale nie spodziewałam się go, kiedy nie wyczułam porządnego zdzierania. Zdziwiłam się lekko, ale pozytywnie, a to najważniejsze :) Kosmetyk jest raczej mało wydajny, bo pojemnik o pojemności 150 ml, wystarczył mi na ok. 2- 3 tygodnie. Znam kosmetyki o takiej pojemności, które są bardziej wydajne. Peeling jest dostępny na stronie Yves Rocher w promocyjnej cenie 46,90 zł/ 150 ml (cena regularna: 67 zł). Jestem zadowolona z efektów jakie uzyskałam dzięki orientalnemu peelingowi Yves Rocher, ale nadal nie przekonała mnie jego konsystencja i cena. 

Używałyście tego peelingu? Jakie są Wasze wrażenia? :)

Pozdrawiam,

Marta








Kallos Kreatin, maska kreatynowa z proteinami mleka


Witajcie,

dziś będzie o kosmetyku, o którym czytałam już wiele postów. Na moim blogu tego typu kosmetyki pojawiają się, bo  rzadko sięgam po takie preparaty. Moje włosy są zdrowe, nie poddaję ich jakimś szczególnym zabiegom chemicznym itp. Od czasu do czasu prostuję włosy i nakładam szampon koloryzujący. Same widzicie, że nie ma tego wiele :-) Jednak każde włosy potrzebują czasem dawki nawilżenia i odżywienia, szczególnie przy tylu zanieczyszczeniach w powietrzu. Jeżeli jesteście ciekawe jak u mnie sprawdziła się maska Kallos to zapraszam na posta:-) 


Od producenta:

Kallos kreatin, maska kreatynowa z proteinami mleka do włosów suchych, łamiących się i poddanych zabiegom chemicznym. Dzięki zawartości kreatyny i regenerujących protein mleka, odbudowuje naturalną strukturę włosów wypełniając ich ubytki w włóknach. Odżywia i chroni suche, łamiące się włosy. Po zastosowaniu włosy stają się łatwe do układania, miękkie w dotyku i lśniące. 

Skład:

Skład: Aqua, Cetearyl Alcohol, Cetrimonium Chloride, Citric Acid, Propylene Glycol, Hydrolized Milk Protein, Hydrolized Keratin, Cyclopentasilioxane, Dimenthiconol, Parfum, Benzyl Alcohol, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone

Opakowanie maski to plastikowy, zakręcany "słoik" o pojemności 1000 ml. Przy takim rozwiązaniu, nie ma problemu z wydobyciem kosmetyku z pojemnika. Grafika opakowania jest przyjemna i kojarzy mi się z Egiptem :-)
Maska jest koloru białego, o gęstej konsystencji, nie spływającej z włosów. Mimo znacznej gęstości, maska nie obciąża włosów i nie pozostawia tłustego efektu. Kosmetyk jest wydajny i dobrze się rozprowadza.
Zapach maski jest świeży, lekko słodki i przyjemny. Jest również trwały, bo dość długo utrzymuje się na włosach. Co osobiście bardzo lubię :-)



Moja opinia. Używam maski od paru miesięcy i zauważyłam, że włosy są miękkie i błyszczące, a w dotyku są delikatne i aksamitne, jak po wyjściu od fryzjera. Po zastosowaniu włosy rozczesują się bez problemu, są odżywione, nawilżone i dobrze się prezentują. Maska nie obciąża włosów i nie pozostawia tłustego efektu. Nawet, gdy włosy są suche to nie ma problemu z układaniem. Maska jest bardzo wydajna, po paru miesiącach, mam ponad połowę opakowania. Maskę kupiłam za ok. 17 zł / 1000 ml. Widziałam jednak, że w Hebe można ją dorwać za ok. 10 zł.
Używałyście maski kreatynowej Kallos? Jaka jest Wasza opinia?
Pozdrawiam,
Mar ta
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...